| Źródło: Fot. KPP Będzin
Zabójcy na drogach Zagłębia
Zapewne wszyscy znamy ul. Małobądzką w Będzinie. 24-letni mieszkaniec Sosnowca zabił tam 83-letni mieszkankę Będzina. Starsza pani po prostu przechodziła po pasach. Przechodziła prawidłowo i w miejscu oznakowanym jako przejście dla pieszych.
Zresztą czy tym wypadku jej wiek miał jakiekolwiek znaczenie? A gdyby po pasach przechodziły dzieci? Zapewne skończyłoby się tak samo, albowiem młody człowiek gnał przez miasto z ogromną prędkością. Takie są wstępne ustalenia. Nie przejmował się, że stanowi zagrożenie dla innych. Ustalono bowiem, że w przeszłości wielokrotnie był karany za nadmierną prędkość, powodowanie niebezpiecznych sytuacji i doprowadzanie do kolizji. Dwa razy odbierano mu prawo jazdy za zbyt szybką jazdę. Jak widać nic to nie dawało. Można śmiało założyć, że z takim podejściem do przepisów i bezpieczeństwa, siadał za kółkiem również wtedy, gdy obowiązywał go zakaz prowadzenia samochodów.
Gdyby tylko ten jeden kierowca zachował się nieodpowiedzialnie. Ale niestety tak nie jest. Dzień wcześniej na ulicach Będzina rozegrały się sceny jak z amerykańskiego filmu akcji. Kolejny nieodpowiedzialny kierowca zderzył się z innym samochodem, po czym dał gazu i usiłował uciec. Sytuację zauważył patrol policji. Rozpoczął się pościg za uciekinierem. Po jego zatrzymaniu okazało się, że kierowca był bardzo mocno pijany. Co więcej ma aktualny zakaz prowadzenia pojazdów.
Na tym jednak nie koniec. W tych samych dniach policjanci z Będzina zatrzymali jeszcze innego kierowcę, tym razem mieszkańca Siemianowic Śląskich. Ten z kolei w ogóle nie miał prawa jazdy. Nie miał uprawnień do prowadzenia samochodów, natomiast miał... narkotyki. Przewoził amfetaminę, ale był również pod jej wpływem. Jedną działkę zażył tuż przed kontrolą drogową.
Myślicie, że to wszystko? A gdzie tam. Na początku listopada pewien kierowca na ul. Stalickiego w Będzinie zauważył samochód, który nie dość, że bez włączonych świateł, to jeszcze jechał wężykiem. Wreszcie samochód na chwilę przystanął. Kierowca z drugiego samochodu podszedł i za kierownicą zobaczył kobietę, która była zamroczona alkoholem. Gdy usiłował wyciągnąć ją zza kierownicy, został zaatakowany przez pasażera, jak się później okazało, również bardzo pijanego. Kobieta miała 2,5 promila w organizmie (w zasadzie nie wiedziała, co się dzieje). Jej towarzysz miał 2 promile.
Przenieśmy się do Sosnowca. Czy tu na drogach jest bezpieczniej? Wątpliwe. Tuż po Wszystkich Świętych w Sosnowcu doszło do serii wypadków drogowych. O niektórych pisaliśmy. Nieznany sprawca potrącił rowerzystę. Następnie uciekł pozostawiając nieprzytomnego człowieka na asfalcie. Życzymy rychłego powrotu do zdrowia.
Mieszkanka Katowic najechała na pieszą, przechodzącą po pasach. Piesza odniosła tak poważne obrażenia, że mimo szybkiego przewiezienia do szpitala zmarła.
Kilkanaście dni wcześniej do ciężkiego wypadku doszło na ul. Nowopogońskiej. Tuż przed godz. 19.00 opel astra uderzył w pieszego przechodzącego po pasach. Ciężko ranny pieszy trafił do szpitala.
Jak to wszystko podsumować? Przypadki kierowców pijanych lub pod wpływem narkotyków trudno sensownie skomentować. Czy w naszym społeczeństwie istnieje przyzwolenie dla takich zachowań? Wydaje nam się, że nie. Być może część osób stanowi zagrożenie dla siebie i dla innych niezależnie od tego, czy im wolno zasiąść za kierownicą, czy nie.
Ale te pozostałe przypadki? Te potrącenia na pasach. Tu zapewne winna jest nadmierna prędkość i brak ostrożności. Przez kilka miesięcy po wprowadzeniu przepisu, że za przekroczenie prędkości o 50 km/h grozi odebranie prawa jazdy, kierowcy byli bardzo zdyscyplinowani. Ale to się zmieniło. Wszystko wróciło "do normy".
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj