| Źródło: Fot. Pixabay
Nędzarz na Wyspach Bahama
Zaczęło się od transakcji. Jedna firma miała na sprzedaż pociąg pełen węgla. Druga miała umowę z elektrownią. Jedna firma była w Zagłębiu, a druga na Śląsku. Obiecaliśmy jednak, że nie będziemy ujawniać żadnych bliższych danych na temat obu firm. Dzięki temu pozwolono nam obejrzeć dokumenty i porozmawiać z obiema stronami sporu. Również z oszustem.
Historia jest niebywała. Oszust Z. kupił węgiel, a kiedy jego kontrahent J. poprosił o zapłatę, wówczas oskarżył J. o oszustwo. Z. twierdził, że J. sprzedał mu zły węgiel, o znacznie gorszej klasie niż było to w umowie. J. na to, że nie ma sprawy, niech Z. odda ten węgiel. Na to Z., że jest to niemożliwe.
Sprawa trafiła do sądu. J. żądał nakazu zapłaty. A Z. próbował udowadniać, że to on jest ofiarą. W tym celu słał doniesienia do prokuratur i na policję: w Zagłębiu, na Śląsku, w Warszawie. A gdy to nie dało żadnego rezultatu, wówczas sam zaczął pozywać pokrzywdzonego biznesmena. I najprzeróżniejsze pozwy trafiały do różnych sądów. Z. twierdził, że cierpi jego godność, że za pomówienia J. powinien zapłacić mu godne zadośćuczynienie. Domagał się pół miliona.
Przepisy polskie mówią, że w sądzie cywilnym należy zapłacić wadium. Pewien procent roszczenia. Ale Z. twierdził, że jest biedny niczym mysz kościelna. Przedstawił oświadczenie małżonki, która stwierdziła, że Z. jest nałogowym hazardzistą. Co zarobi – to przegra w kasynie. I sąd dawał mu wiarę. Zwalniał go z wysokiego wadium a koszty bezsensownych procesów ponosili podatnicy.
Wreszcie J. odkrył, że w czasie, gdy Z. się sądził, wojażował jednocześnie po świecie. Twierdził w sądzie, iż nie ma na chleb i życie, a w internecie zamieszczał relacje ze swoich podróży. Wyspy Bahama, Wyspa Bali, a nawet Wyspa Wielkanocna. Kraje Zatoki Perskiej, różne państwa Afryki. Z. i jego rodzina nie byli chyba tylko na zimnej Antarktydzie.
Tak jest. Z. wraz z rodziną. Pan Z., pani Z., ich dwie córki i syn. Cała pięcioosobowa rodzina nie miała rzekomo na życie, lecz jeździła po świecie, nocując w luksusowych hotelach. J. poinformował sąd. Sąd więc zażądał wyjaśnień. Z. więc wyjaśnił, że przecież, aby zarobić na życie, musi jeździć po świecie. To nie kosztuje go grosza. Znęceni kontraktami w Polsce, biznesmeni z całego świata wzywają Z. na rozmowy. Chcąc go zachęcić do współpracy, finansują wyjazdy całej jego rodzinie, oczywiście w luksusowych hotelach.
I sądy dawały wiarę. Ani jeden sąd nie złożył doniesienia o oszustwie, o fałszywych oświadczeniach czy zeznaniach. W tym czasie Z. został radnym, następnie kandydatem na posła. Na szczęście wyborcy głosowali na jego konkurenta.
Aż 10 lat J. musiał czekać na sprawiedliwość. Sąd wydał wyrok, po czym kazał komornikowi zlicytować dom Z. na poczet olbrzymich długów. Z. jednak nadal funkcjonuje zarówno w życiu gospodarczym, jak i w życiu publicznym. Udaje bogacza z rozległymi kontaktami i co pewien czas kandyduje do różnych organizacji biznesowych oraz społecznych. %MCEPASTEBIN%
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj