| Źródło: fot. commons.wikimedia.org, Anonymous
Ludzie byli w szoku
Nasza czytelniczka, Marta, w dniu wprowadzenia stanu wojennego miała 15 lat. Zima była straszna. Jak większość polskich nastolatków niedzielę zaczynała od Teleranka. Włączyła telewizor – a tam mgła. Wyłączyła telewizor, włączyła – znowu nic. Obudziła rodziców, mówi, że telewizor się zepsuł. W pewnym momencie zadzownił telefon. Dzwonił ktoś z rodziny. Powiedział o stanie wojennym. A potem nadjechały czołgi.
Były to czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej. Jechały w stronę Huty Katowice.
W Zagłębiu Dąbrowskim stan wojenny nie miał tak okrutnego oblicza, jak na Śląsku. W Katowicach, w kopalni Wujek zginęło 9 górników. Wielu było rannych. Do dziś o nich pamiętamy. Ci ludzie polegli za to, byśmy normalnie żyli.
Pamiętamy jednak i o tym, że w Hucie Katowice udało się uniknąć rozlewu krwi. W trzecim dniu strajku przybyło tam trzech księży z parafii w Zagórzu. To m. in. dzięki nim nikt nie zginął.
Dziś, po latach, Polacy różnie oceniają stan wojenny. Jedni potępiają, inni uznają, że w ten sposób generał Jaruzelski uratował Polskę przed najazdem sowieckim. Każdy niech ma swoją ocenę tamtych dni. Na tym polega normalność, że ludzie mogą mieć różne poglądy. Dlatego cześć tym wszystkim, którzy w czasie stanu wojennego protestowali, ale i szacunek dla wszystkich, którzy po prostu zachowywali się przyzwoicie
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj