Senna dzielnica
Przez wiele lat zakład dawał zatrudnienie kilku tysiącom ludzi. Z kopalnią była związana znaczna część mieszkańców dzielnicy. Stąd ta nazwa, czyli Kazimierz Górniczy. Mężczyźni pracowali w kopalni. Kobiety w innych przedsiębiorstwach. Dla nich aż tu podciągnięto tory tramwajowe. W tej górniczej dzielnicy kończy swój bieg tramwaj linii 27.
Wieże wyciągowe szybów kopalni jeszcze niedawno działały. Są one najbardziej charakterystycznymi obiektami na terenie dzielnicy. Podobnie jak potężny kopalniany komin.
Przed głównym wejściem do kopalni ciągle widać flagi związków zawodowych. To symbol zwycięskiej walki o to, by kopalnia działała tak długo, jak to było możliwe. Kierownictwo Katowickiego Holdingu Węglowego chciało ją zamknąć przedwcześnie. W obronie kopalni wybuchł społeczny protest. Doszło do strajku okupacyjnego. Wbrew planom kierownictwa, górnicy kontynuowali wydobycie. I okazało się, że na węgiel kopalni Kazimierz-Juliusz jest zbyt. Wydobyty węgiel sprzedawano na pniu. Strajkujący zarobili dla kopalni pieniądze. Zadali kłam twierdzeniom, że nie opłaca się pracować.
Oczywiście wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że przychodzi zmierzch kopalni. Kończyło się złoże węgla. Ciężko zrozumieć, dlaczego nie chciano go wydobyć do końca. Ostatni transport węgla wyjechał na powierzchnię, górnicy odebrali ostatnią wypłatę, pożegnali się z kopalnią i miejmy nadzieję, że wszyscy znaleźli nową pracę.
Dzisiaj na dziedzińcu przed wejściem do zakładu panuje senna atmosfera. Mało kto odwiedza znajdujący się tutaj skwer. Na każdym kroku widać, że on, wraz z kopalnią, powolutku staje się fragmentem przeszłości.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj